wtorek, 2 sierpnia 2016

Adam jest dobrze, zaufaj

Stoi na stacji kokomotywa, ciężka ogromna i pot z niej spływa, tłusta oliwa. Ile razy tego doświadczyłeś że już po ludzku nie dajesz rady że czujesz sie jak ta lokomotywa z bajki Juliana Tuwima? Z każdej sytuacji jest wyjście tam gdzie już człowiek nie ma nic do zrobienia wkracza On, Jezus, Bóg.

Odpoczynek raczej urlop w polsce mijał dobrze, urodziny Wiktorka, odwiedziny znajomych i wyczekiwany wyjazd na rekonwalenscencje duchową. Winniki Cystersi, Ojciec Honoriusz specyficzny człowiek bardzo bezpośredni i dowcip z ciętą ripostą, więc mieszanka...
Podróż pociągiem trwała ok 4 godzin, dojechałem poźnym wieczorem.
Mróz, zimna acz bez śniegu.
W domu rekolekcyjnym zostałem bardzo ciepło przyjęty abym czuł się jak w domu. Moje obowiązki które byłem zobowiązany wykonywać to codziennnie przygotowanie kaplicy na eucharystie oraz dbanie o jej czystość i do tego malowanie z przygotowaniem pokoi dla gości.
Tam to się nie nudziłem krótko mówiąc modlitwa i praca. Tak naprawdę ja niczego więcej nie potrzebowałem.
Dla mnie osobiście ciężko było o zachowanie jako takiego spokoju wewnętrznego oczywiście proszę nie myl tego z pokojem w sercu bo do tego mi bardzo daleko. Różne myśli jakieś nie pokoję też i ogólne znudzenie towarzyszyły. Miałem dostęp do internetu więc mogłem sobie tam czegoś szukać na przykład rekolekcji.
Znalazłem rekolekcje i to jakie
Zapytałem się o zgodę Ojca Honoriusza czy mogę się udać do Szczescina , zgodę uzyskałem to pojechałem.
 Ojciec John Bashobora on był ta osobą która te rekolekcje porowadziła, może o nim usłyszałeś przy okazji Rekolekcji na stadionnie narodowym w Warszawie?
Niesamowity czas, modlitwa konferencje eucharystia. Łaski które były mi dane od Boga w czasie i po rekolekcjach są czymś osobistym co dotyka mego serca.
Po odbytych rekolekcjach postanowiłem wracać do Liverpool i rozpoczyąć poszukiwania pracy oraz etap upadłości konsumenckiej aby sędzia nie mógł sie doszukać czegoś co by to uniemożliwiło.
Szukanie pracy to nie było takie proste, musiałem się rejestrować po różnych agencjach i czekać na telefon, kasa sie kończyła więc byłem coraz bardziej nerwowy i wybuchowy.
Co jakiś czas miałem w końcu prace to kilka godzin w tygodniu , innym razem kilka tygodni więc jakoś dawałem radę,oczywiście z Boża pomocą.W tym całym zawirowaniu było tak że zapominałem o Bogu i wtedy wszystko sie waliło. Ile razy tego sam doświadczyłem szok i za każdym razem niepotrafiłem wyciągnąć wniosków dla czego wszystko się wali.
Po jakimś czasie znaczy się po kilku miesiącach otrzymałem stałą pracę, dzięki Hani i Michałowi. Oni tam pracowali od dośc dawna więc byłem w nowej formie ale nie sam. Miałem wsparcie dwójki zaufanych znajomych.
To też był czas kiedy zacząłęm więcej wyjeżdzać na łono natury fotografując przyrode a przyokazji  zabierałem kolege Michała syna moich bliskich znajomych. To w góry jeździliśmy to pod namiot innym razem na rowery. Te wyjazdy to zawsze mnie ładowały dla mnie są motorem które mnie napędzają i  dają siły do działania, są odskocznią od codzienności.
Nadszedł ten monemt kiedy dokumenty już wypełnione potrzebne pieniądze uzbierane dla sądu aby móc dokonać rejestracji wniosku.
Tutaj w UK ogłoszenie upadłości jest stworzone dla ludzi a nie dla podmiotu którego się chroni interesy jak ma się to w polsce,  czasem wystarczy tylko jedna wizyta w sądzie i ma się wyrok sądu z orzeczeniem. W moim przypadku było to troche bardziej skomplikowane gdyż jestem obcokrajowcem więc musiałem przedstawić dodatkowe dokumenty poświadczające mój pobyt w UK , to że mam prace i wszystkie adresy gdzie wcześniej zamieszkiwałem. Generalnie odbyly się trzy rozprawy sądowe tylko na ostaniej byłem obecny. Finałowa rozprawa odbyła się 21 grudnia przed południem.
Najpierw przysięgałem na Biblie że będę mówił całą prawde oraz że niczego nie zataje przed wysokim sądem.
Pani sędzina bardzo miła wnikliwie przeglądała całą tą dokumentacje zadając mi pytania o to kiedy na przykład tutaj przyjechałem. W ten sposób sprawdzała czy wiem co pisałem wniosku.
Cały proces sądowy trwał 15min i po tym czasie wyszedłem jako bankrut, to był najwspanialszy prezent na święta jaki mogłem otrzymać.
Dostałem od Boga nowe życie którym na nowo mogę się cieszyć i planować swoją przyszłość realizować swoje marzenia. Uczucie szczęścia jakie mi towarzyszło było czymś wpaniałym odczuwałem lekkość i radość.
Przez kolejne dwanaście miesięcy od momentu ogłoszenia bankructwa mam opiekuna w osobie Pani syndyk masy upadłościowej która nad wszystkim trzyma swą ręke abym znowu nie zrobił jakiegoś głupstwa. Po upływie tego roku będę miał czystą kartę zero długów.
Oczywiście w polsce moi kredytodawcy nie są z tego faktu szczęśliwi całą procedure spowalniają ale jak sądze na swoją nie korzyść.
W każdym razie mam nowe życie i nim się teraz cieszę i zaczynam realizować to o czym zawsze marzyłem








.

Nigdy nie wiesz kiedy i do Ciebie uśmiechnie się szczęście które delikatnie będzie dawało znać o sobie w twoim sercu, trzeba tylko uważnie słuchać. Potrafić odnaleść tę jedna mała chwile w ciągu dnia na wyciszenie własnych myśli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz