poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Adam krajobrazowa nuda, a po burzy zawsze przychodzi słońce.

Pustynia, zdarzają się takie chwile jak pustynia czy to ta naturalna w przyrodzie czy też ta duchowa. W przyrodzie nie koniecznie mi się ona podoba, ale od strony duchowej jej potrzebuje.


Tak naprawde na tym mógłbym zakończyć pisać słowo pustynia powinno wystarczyć nie ma co więcej dodać. Cała dzisiejsza trasa wiodła prze polne drogi usytuowane na poboczach dróg gdzie znajdowały się drobne drzewa które chociaż odrobine dostarczały cienia. Żadnych ciekawych kajobrazów czy innych ciekawych miejscowości które chociaż architekturą mogły by przyciągnąć swoją uwage.
Jedyną miłą rzeczą to wyśmienity obiad jaki udało mi się dziś zjeść prowadzonej przez polaków.
Małżeństwo to mieszka od 23 lata. Ci państwo zafundowali mi taki obiad że jadłem go przez ponad godzine, w między czasie wysluchując opowiadań o ich pobycie w hiszpani. Wcześniej Ci państwo mieszkali pod Madrytem ale po tylu latach postanowili odrobine odmienić swoje życie i poświęcić się prowadzeniu restaracji narazie z kuchnią hiszpańską ale od marca przyszłego roku planują wprowadzić kuchnie polską. Restauracja mieści się w Sahagun i nazywa się La Taberna De Miguel, jak byś czasem przebywał w pobliżu tego miasta będąc na wakacjach to polecam. Jest tam tanio i smacznie. Specjalnie dla mnie przygotowali dwa ogromne schabowe z frytkami domowej roboty do tego buraczki i ogórek koszony oraz na pierwsze danie jakaś zupa miejscowa z tuńczykiem, szpinakiem i coś co przypominało groch tylko wiekszy. Oferowali jeszcze deser ale podziękowałem bo mój żołądek troche się odzwyczaił od takiej ilości jedzenia. Ale smaczną kawą nie pogardziłem,
Zgadnij ile zapłaciłem?
-jedyne 10euro.
Po ponad godzinnej przerwie dziękując poszedłem w dalszą droge właśnie tą nudną i monotonną drogą aż doszedłem po prawie dwuch godzinach do gdzie teraz jestem. Dziś nocuje na podłodze ponieważ dla mnie zabrakło miejsca ale zgodzili się mnie przyjąć ponieważ do kolejnej miejscowości jest 13,5km a tego to bym już dziś nie podołał, ponieważ  dziś i tak pokonałem 34,5 km więc idę zaraz odpoczywać aby na jutro być gotowym i w pełni sił.

A i zapomniałem napisać że wczoraj po tak gorącym dniu kiedy temepratura sięgała 45stopni w końcu doświadczyłem hiszpńskiej burzy która się rozpętała w nocy oraz lało nie miłosiernie tak że bardzo by się chciało wyjść na zewnątrz. Tylko że była to noc to darowałem sobie takie szleństwo bo jeszcze by mnie jakiś piorun trafił i wtedy miałbym spotkanie z św Piotrem a powiedziawszy szczerze jakoś nie do końca jestem na to gotowy, fizycznie i duchowo, a zresztą po co będę Go tam swoją osobą zajmował, ma dosyć innych interesantów w ciągu dnia i nocy.
A po za tym nie będę chciał się mu tłumaczyć ze swojej głupoty wychodząc na deszcze w czasie burzy i to nocą.
Burza pierwsza klasa a błyskawice najbardziej efektowne jakie do tej pory widziałem.

Więc rano miałem nadzieję że będzie bardzo chłodno a tu masz ci los jest zupełnie odwrotnie.


Amen ide spać.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz