Woda, pragnienie, głód, odpoczynek.
Tutaj na Camino są to słowa i rzeczy bez których pielgrzymka była by niczym. Są to sytuacje które nie jednej osobie nie są one obce.
Jest piękny bardzo ożeźwiający poranek, Myślisz sobie jak dobrze, jest czym oddychać a nie wiesz co jeszcze dziś czeka ciebie.
Dzień mój rozpoczyna się kiedy jest jeszcze bardzo ciemno, staram się dobrze wysypiać aby mieć dostatecznie dużo energi na kolejny dzień zmagań pielgrzymkowych. Od kilku dni mam okazje oglądać piękne gwieździste niebo, i to jest jeden z powodów dla których uwielbiam tak wcześnie wstawać. Ale powód tego jest jeszcze jednen, to chłód i możliwość pokonania w tym czasie bardzo dużego dystansu przy minimalnym użyciu energii.
Mówi się kto rano wstaje temu Pan Bóg daje.
Było około godziny dziesiątej kiedy pokonałem swój dzisiejszy zaplanowany dystans i dotarłem do celu. Poszukałem sobie miejsca gdzie mogłem spokojnie sobie coś treściwego zjeść i wypić bardzo dobrą hiszpańską kawe, a przyznam że tak smacznej kawy jak tutaj to jeszcze nie miałem okazji pić.
Później udałem się do swojego albergue aby już cieszyć się piękny dniem i oczekiwać na msze.
Któś tam u góry to musi bardzo mnie lubić że akurat po raz kolejny spotkałem pewną włoszke o pięknym imieniu Silvia, rano się spotkaliśmy i poźniej na kawie i teraz po raz trzeci.
Zapytałem się Jej czy zostaje tutaj czy idzie dalej.
-odpowiedziała że idzie dalej.
I tak sobie pomyśłałem i Jej to powiedziałem ale następna miejscowość dopiero za 18 km słońce już paliło a ja już bardzo zmęczony.
Nawet się nie zastanawiając powiedziałem że idę z nią.
Jakoś dziwnie zmęczenie minęło i ruszyliśmy dalej nie wiele rozmawialiśmy dlatego że bariera językowa istnieje ale coś się o niej dowiedziałem.
Kilka detali jak wiek czy wykształcenie.
Jest wierząca ma 26 lat pochodzi z Milanu skończyła Filozofie na dwóch uczelniach.
Najlepsze żar się z nieba leje idziesz drogą gdzie nie ma żadnej rośliności która dała by Tobie choć odrobine cienia a do tego woda się skończyła.
Myśle sobie Boże nie mam wody, bez wody daleko nie pociągne w takiej temperaturze, więc i tym razem nie zawiódł za dwa kilometry dalej stał samochód który sprzedawał kanapki owoce kawe i lodowate napoje to jest to co potrzebuje.
I tam spotkaliśmy Andy bardzo młody chłopak z holandii dopiero co rozpoczął nauke w szkole średniej mam 21 lat i na Camino sie znalazł bo nie wie co ze swoim życiem począć. Więc troche porozmawialismy odpoczeliśmy i dalej ruszyliśmy osobno.
Andy troche źle sobie rozplanował swoje Camino ponieważ nie lubi wcześniej wstawać i idzie w słońcu a do tego źle dopasowane buty i odciski. Powiedzieliśmy mu że warto wstawać o 4 rano bo lepiej się pokonuje odległości.
Nasze drogi z Silvią znowu się zeszły na noclegu.
Dziś naprawdę jestem bardzo zmęczony fizycznie między innymi teperaturą która dziś w czasie marszu sięgała 45stopni brak powierza a do tego w pokoju skwar.
Dzięki temu że spotakałem Silvie to zrobiłem dziś 38km,
Na dziś miałem zaplanowane tylko 19,5km a zrobiłem prawie 100% więcej. Więc jutro zależy jak będę się czuł może zrobie troche mniej, napewno nie więcej.
Ten etap Camino i to są opinie tutejszej ludności jest najgorszy ponieważ przeważają duże odległości po między miejscowościami i są usytuowane wyżej niż napoczątku to było.
Pan Bóg tutaj naprawdę jest obecny i to namacalnie, chociażby w tej cudownie acz niebezpiecznej pogodzie. Szczerze licze na ulewny deszcz ale patrząc na niebo to kiepsko to widzę.
Dopiero będąc tutaj w tak ekstermalnych warunkach doceniasz czym są dobra naturalne jakim jest zwykła woda która jest niezbędna do życia.
Zdjęcia te są zrobione zaraz po wschodzie słońca jak jeszcze byłem w normalnym środowisku.
Będąc na tej pustyni to aparatu nie chciało mi się wyciągać ze zmeczenia i upału.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz