Jak mi się wydaje z mojego doświadczenia z czasów bycia nastolatkiem, że wolność i swoboda jest najlepsza zero kontroli rodziców. Brzmi całkiem fajnie ale czy jest tak naprawdę?
Najlepsze lata w życiu to moment edukacji i beztroskiej zabawy i dzieciństwa. Jeżeli myślisz że życie dorosłej osoby która jest wolna i niezależna pod wieloma względami to nie jest to do końca prawda.
Wszystko się zaczęło kiedy skończyłem swoja edukacje i już nie zamierzałem więcej się uczyć.Cieszyłem się wolnością. I mówiłem jak to jest fajnie być dorosłym i robić co chcę przychodzić późno do domu, to że rodzice przestaną mi mówić co można a czego nie, to było tylko chwilowe uniesienie nie trwało to zbyt długo, szybko zacząłem się zastanawiać i myśleć czy to już jest wszystko co się nazywa życiem dorosłym?
To pytanie długo długo słyszałem w swym sercu. I rodziły się kolejne pytania... Nikt mnie nie prowadził nie pomagał mi przy wyborze drogi powołania. Miałem różne marzenia i oczekiwania tylko nie chciało mi się czekać, pragnąłem mieć wszystko na teraz prestiż, pieniądze drogie ciuchy etc...
Byłem leniwy acz jak to moja nauczycielka od muzyki mawiała, leniwy ale zdolny. Kiedy znalazłem swoja pierwszą prace która nie była związana z moim zawodem wyuczonym, stwierdziłem że na jakiś czas mogę tam pozostać i zobaczyć co z tego wyniknie. Starałem się pracować jak najlepiej potrafię , liczyłem na to że ktoś to zobaczy i doceni , lata mijały a ja dalej robię to co robię, przestało mi się to podobać ponieważ byłem zauważony tylko nie doceniony, miałem miano solidnego , punktualnego , pomocnego pracownika na którego można liczyć, takie słowa działały na mnie bardzo budująco tylko że chciałem czegoś więcej, pragnąłem rozwoju osobistego.
Dla młodego człowieka który zaczyna dopiero swoją drogę zawodową to jest ważny aspekt aby móc się rozwijać. To co robiłem czym się zajmowałem nie było to nic szczególnego byłem odpowiedzialny za obsługę klienta oraz poprawne funkcjonowanie mojego działu. Pracowałem w jednym gdańskich hipermarketów. W między czasie postanowiłem pójść do szkoły średniej i zrobić maturę.
Pracowałem od wczesnego rana a zaraz po pracy szedłem do szkoły, i to był moment kiedy zrozumiałem stare przysłowie :Nigdy niemów nigdy:
Było to monetami męczące, miałem cel i motywacje Matura i tylko to pozwoliło mi skończyć to co rozpocząłem. Sama nauka trwała 3 lata. Wybór szkoły był też związany z poborem do wojska którego bardzo się bałem , gdyż nasłuchałem się od starszych kolegów różnych opowieści o fali w wojsku. Także to była również dla mnie ogromna motywacja aby skończyć tę szkołę i odwlec moment pójścia do koszar wojskowych , założyć mundur oraz opinacze , zgolić głowę na zero.
Mnie to przerażało!
I tak wszystko co najlepsze i szalone przychodzi później niespodziewanie jak złodziej nocą wkrada się do Twego domu..., i tak właśnie było...
Adamie jako uczeń byleś pracowity człowiekiem.......
OdpowiedzUsuńZawsze sie staralem wykonywać swoje obowiązki jak najlepiej , zachęcam do śledzenia całego blogu , bo to jest dopiero początek tego co chce robić
OdpowiedzUsuń