niedziela, 17 lipca 2016

Adam ratunku tonę

Pycha, duma, zadarty nos takie określenia i spostrzeganie drugiego człowieka niczego dobrego nie przyniesie.
Czym wyżej zajdziesz lub będzie szedł, z tym większym hukiem spadniesz. Trzeba mieć w sobie pokorę.


I wróciłem na stacje.
Szef przyjął mnie z ogromną radością ale nie na stanowisko kierownika zmiany, rozpocząłem swoją drogę od samego początku czyli od kasjera.
Powiem szczerze że sam powrót nie był dla mnie czymś łatwym i przyjemnym koledzy z pracy patrzeli na to z przymrużeniem oka, na to co się dzieje. Szef po pewnym czasie znowu mnie posadził na fotel kierownika zmiany, dodawał mi obowiązków i tak samo mi ufał, znowu byłem Jego prawą ręką.
Kolegą się to nie podobało okazywali zazdrość i nie byli w stosunku do mnie tak samo ufni jak na samym początku jak się  zatrudniłem. Dni mijały miesiące również i wszystko znowu było szare monotonne i nudne.
I historia znowu się powtarza.
Zadawałem sobie pytanie.
czego moje serce pragnie?
sądziłem że kolejna zmiana pracy będzie czymś dobrym i uspokoi moje serce, a ja odzyskam równowagę i spokój. Po kilku miesiącach od mojego kolejnego powrotu na stacje paliw odszedłem do nowej pracy, tym razem pracowałem w dziedzinie na której się nie znałem.
Sklep RTV i AGD ot to było wyzwanie.
Na początku jak to w nowej pracy jest zafascynowanie, i chęć pracy. Oczywiście i tym razem było tak samo.
Szybko przyszło odczucie że nie była to dobra decyzja. Zarabiałem mnie niż się spodziewałem, była podstawa plus premia za sprzedaż , a wiadomo że osoba która jest początkująca nie sprzeda dużo sprzętu ponieważ nie zna się wszystkich technik sprzedaży i samego produktu.
Po raz kolejny znalazłem się na zakręcie co mam zrobić?
W swojej duszy odczuwałem ogromną pustkę i smutek, nie wiedziałem dlaczego i co jest powodem tych stanów duszy.
Nie potrafiłem sobie na to wszystko znaleźć odpowiedzi, starałem się o tym porozmawiać z księdzem ale On w tym czasie chyba miał gorszy czas to nie bardzo chciał tego słuchać. Nie miałem do Niego o to żalu ponieważ każdy ma prawo do gorszych chwil swoim życiu.
Po długim samotnym rozważaniu co dalej zdecydowałem się na odważny i ryzykowny krok. Postanowiłem z kolegą otworzyć działalność gospodarczą i zostać kimś poważanym. Wiedziałem co mógłbym i co bym chciał robić, było to prowadzenie franczyzy jednego z banków polskich, gotowy brand wyrobiona marka wiec biorę gotowy produkt i jestem skazany na sukces.
Moim zadaniem było tylko umieć go sprzedać potencjalnym klientom. Co oczywiście na pierwszy rzut oka wydawało się proste.
Skontaktowałem się z panem który był odpowiedzialny za merytoryczne przygotowanie takiej osoby która chciała by się temu poddać i zostać bankierem.
Wszystko pięknie wyglądało. Wiązało się to ze znalezieniem odpowiedniego lokalu oraz miasta w którym by można rozpocząć działalność. Wybraliśmy z kolegą miasto znaleźliśmy lokal oraz mieszkanie i do dzieła. Przystosowaliśmy lokal, znaleźliśmy mieszkanie, przeszliśmy szkolenie w Katowicach uzyskaliśmy wszelkie uprawnienia oraz pozwolenia z komisji nadzoru finansowego w Polsce i do dzieła.

I nadszedł ten wielki dla Nas dzień, otworzyliśmy placówkę. Klienci się pojawiali, mijały dni tygodnie i miesiące a zysku jako takiego nie było.
Pan Bóg poszedł odstawkę na dalszy tor.
Byłem zmuszony się po raz kolejny się zadłużyć aby mieć na życie i opłacenie bieżących rachunków. To co uzyskiwałem z tytułu prowizji ledwo starczało na bieżącą działalność placówki. Zus podatki telefony oplata za lokal i inne media to wszystko bez tego kredytu którego bym nie wziął musiałbym  zamknąć działalność i szukać dla siebie pracy. 
I tak to się skończyło że po 6 miesiącach byłem zmuszony do ogłoszenia kapitulacji i przyznania się do porażki. Z tego wszystkiego to pozostał mi kac i gigantyczne długi. 
Mam zapłatę za moją pychę chęć szybkiego się dorobienia czegoś wartościowego, mając pozycje i zapominając tutaj o Bogu tak jak by nie był mi do niczego już potrzebny. Reasumując miałem prowadzić dostanie życie, gromadząc wokół siebie drogie gadżety etc. Pozostał Kac długi i musiałem powrócić do domu rodzinnego, gdzie i tak już było ciasno.

I wtedy się zaczęły gigantyczne schody do pokonania takie jak tzw schody hiszpańskie w Rzymie. Tak jak one się nadają do remontu tak i moje życie potrzebuje solidnego zabiegu.
 Mówi się 
"co człowiek to historia"

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz